Mamo! Zobacz piekarz! Takie okrzyki w sklepie piekarniczym zdarzają się coraz częściej. Coraz więcej piekarzy decyduje się, dla podniesienia atrakcyjności sklepu, na pokazanie w swoistym „misterium”, w którym ukazany jest odpiek, a także czasem wyrabianie ciasta.
Zastanówmy się więc, co trzeba zrobić, żeby i w naszym sklepie było słychać dziecięce okrzyki zachwytu, wszak wiadomo, że teraz o wszystkim decydują dzieci.
Jeśli decydujemy się na dowożenie bułeczek na pre-bake’u czy po prostu zakulane, ale nie wygarowane, to sprawa wydaje się prosta – wystarczy w widocznym miejscu ustawić piecyk lub automat piekarniczo-garowniczy, a zaraz pojawi się zapach świeżego pieczywa. Do tego możemy na oczach klientów wsadzać i wyjmować blachy pełne świeżutkich bułeczek. Wyższy poziom zachwytu można osiągnąć, przywożąc z piekarni kastle z ciastem, które zostanie zręcznie wyrobione na oczach klienta. Następnie wygarowane, czasem w automacie, a czasem „na powietrzu”, i odpieczone. Bułeczki są wtedy niepowtarzalne, mają nieuchwytny urok ręcznej roboty.
Wyrabianie produktu na oczach klienta jest tak stare jak samo wyrabianie. Chodzi o to, że po pierwsze możemy porozmawiać o pogodzie, poznać się nawzajem, a po drugie, kupujący zyskuje pewność, że nie został oszukany zarówno co do jakości, jak i ilości zamówionego towaru. W końcu przecież sprzedający nie oszuka znajomego, który przy każdym zakupie posiedzi i pogada. Taka tradycja, by uczestniczyć w wypieku chleba, uboju zwierzęcia i udoju mleka, była powszechna przez wieki i na pewno nadal tkwi głęboko w naszych nawykach (no może za wyjątkiem udziału w uboju, który rzeczywiście nie pociąga wszystkich).
Cały artykuł przeczytasz na stronie http://mistrzbranzy.pl/artykuly/pokaz/S ... -4081.html